Kena: Bridge of Spirits – Opinia

3 października 2021
1
4.5/5
Opis gry:

Kena potrafi rozbawić, wzruszyć i miejscami sfrustrować, ale będziecie bawić się przy niej świetnie. Wspaniała oprawa audio/video, wciągająca fabuły no i rzecz jasna mega pocieszne Roty!

Od czasu do czasu zdarzają się takie gry, które wyzwalają w nas dodatkowe emocje. Takich gier jest niewiele, ale jak już są, to zapamiętujemy je na długo. Kena zdecydowanie wpisuje się do tego grona, ponieważ jest to gra, która została stworzona z czystą pasją. Na każdym kroku czuć ogromne serducho włożone w prace na nią, a efekt końcowy przypomina bardziej animacje studia Pixar anieżli zwykłą grę. Nie tylko grafika Was zaskoczy, ale i bardzo dobrze poruszony wątek śmierci, który towarzyszy nam przez całą przygodę. To wszystko od małego studia emberlab, którzy głównie zajmowali się małymi projektami, a Kena jest ich pierwszym tak dużym przedsięwzięciem. Nie obyło się bez małych obsuw, ale ile to razy dostaliśmy niedopracowanego crapa, żeby tylko zdążyć na premierę? Kena w końcu ujrzała światło dzienne i zrobiła to w wielkim stylu.

Pora rozpocząć tę jakże piękną przygodę.
Na naszej drodze poznamy wiele ciekawych i sympatycznych postaci.

Gra nie męczy nas mega długimi filmikami na dzień dobry, startujemy w ciemnej jaskini, poznajemy podstawowe mechaniki i w końcu wychodzimy na światło dzienne, gdzie tak naprawdę zaczyna się prawdziwa gra. Trafiamy do wioski, która została przejęta przez coś w rodzaju zarazy. Kena na swojej drodze pozna wiele ciekawych postaci, jak chociażby przesympatyczni Beni i Saiya. Tak naprawdę, w tej grze nie napotkamy żywego stworzenia, wszyscy bohaterowie, którym będziemy pomagać to dusze, które utknęły w naszym świecie, a jako jedyna jest w stanie pomóc im się uwolnić. Nie chcę zdradzać zbyt wiele, ale brzmi to ciekawie, prawda? Nie jest to może jakiś rewolucyjny wątek, ale został tak dobrze poprowadzony, że spokojnie można przedstawić grę nawet najmłodszym graczom i zaznajomić ich z motywem śmierci. Tutaj może pojawić się pierwszy problem, ponieważ gra nie posiada polskiej wersji, nawet napisów. Nie wiem czym została podyktowana taka decyzja, ale zapewne chodziło o minimalizację kosztów.

Wątek śmierci towarzyszy nam od samego początku.
Aż by się chciało wskoczyć!

Brak polskiej wersji nie przeszkadza jednak w czerpaniu garściami z tej beczki miodu. Trafimy do wielu pięknych miejsc, gdzie będziecie regularnie odpalać tryb fotograficzny. Od gęstego i mrocznego lasu, poprzez opustoszałe wioski czy wyniszczone pola, aż do zaśnieżonych gór (chociaż tutaj to tylko na chwilę niestety). Wszystko skupia się wokół wyniszczonej wioski, którą będziemy starali się ratować, a wraz z progresem, będziemy również odblokowywać kolejne miejsca do odwiedzenia. Szczegółowość i jakość oprawy graficznej powali Was miejscami z nóg. Gęsta roślinność, piękne pejzaże, świetnie oświetlenie, a do tego naprawdę dobre udźwiękowienie. W trakcie przechadzania się po różnych lokacjach będzie przygrywać lekka nuta, wzorowana na styl orientalny, a w trakcie walk pojawi się nieco cięższe brzmienie. Na wysokim poziomie stoi również voice acting, głosy są odpowiednio dobrane, a ich jakość nie odstaje niczym od najlepszych animacji. Przypominam ponownie, że to wszystko od małego studia. Pomyślcie co by stworzyli, gdyby dostali odpowiedni budżet i zasoby ludzkie, po prostu wow.

Rotki to najbardziej pocieszne stworzenia z jakimi się spotkałem w grach od bardzo dawna.
Każdy zasługuje na chwilę relaksu.

Kena w trakcie swojej podróży nie będzie sama. Tutaj do gry wchodzą Roty, małe i jakże pocieszne stworzonka, które będę pomagać dzielnej dziewczynie w pokonywaniu zarazy. Nie pamiętam już, kiedy miałem takiego banana na gębie z samego oglądania towarzyszy głównego bohatera. Chyba sławny już Baby Yoda wyzwolił we mnie tego typu uczucia, ale Roty również zasługują na pełne uznanie. Cały czas dzielnie nam towarzyszą, a w przerwach będą rozsiadać się na czymkolwiek tylko się da, albo relaksować w wodzie, wszystko zależy od tego gdzie zdecydujemy się „przysiąść” na chwilę. Do tego wszystkiego, cały czas będziemy odkrywać coraz to nowsze czapeczki dla nich, dzięki którym wyglądają jeszcze lepiej. Jednak sam wygląd to nie wszystko, Roty to dzielne żyjątka, które będą pomagać Kenie w trakcie walki i wzmacniać jej ataki. Dzięki kilku ulepszeniom, będziemy w stanie zadawać spore obrażenia oraz korzystać z otoczenia, aby odzyskać trochę zdrowia.

Łuk to nie jedyna umiejętność jaką odkryje Kena.
Walka wymaga poświęcenia trochę czasu na naukę.

Gra stylizuje swój model walki na jakże już oklepanych soulsach. Możemy bardzo prosto paść od zwykłego przeciwnika, nie mówiąc już nawet mini-bossach czy bossach. Nie ma tutaj co prawda staminy, ale mamy wskaźnik Rotów, dzięki którym możemy wyprowadzać specjalne ataki, albo użyć ich na pobliskim kwiatku, aby podreperować trochę zdrowie. Utrzymanie tego wskaźnika to tak naprawdę główny cel każdej walki, im więcej macie kółek Rotów, tym więcej obrażeń jesteście w stanie zadać. Trzeba również uważać na ciosy przeciwników, ponieważ na wyższych poziomach jeden cios potrafi zniwelować cały okrąg. Nie zabrakło miejsca na odskoki czy parowanie ataków, ale akurat z tą drugą mechaniką coś poszło ewidentnie nie tak, o czym napisałem poniżej. W trakcie gry, Kena będzie uczyć się nowych ciosów oraz odkrywać nowe umiejętności, jak chociażby strzelanie z łuku czy rzucanie swego rodzaju bomb. Każda mechanika bardzo się przydaje w trakcie walk, a niektórzy przeciwnicy wręcz wymagają użycia ich (czułe punkty, które trzeba zestrzelić łukiem, albo użycie bomby, aby przeciwnik się otworzył). Mówiąc o walce nie można pominąć świetnego designu przeciwników, od małych drewnianych ludzików, którzy wymachują swoimi toporkami, poprzez tych normalnych rozmiarów, aż po bossów, którzy mogą być z drewna lub kamienia, albo mieszanką. Walka z nimi to zawsze poznawanie schematu ataków, uczenie się jak ich unikać, a dopiero potem spuszczenie srogiego wpier… Nie dajcie się zwieść, gra pomimo swojej bajkowej oprawy potrafi dać w kość, szczególnie na najwyższym poziomie trudności, który odkrywamy dopiero po ukończeniu gry. Wystarczy chwila nieuwagi i zgon gwarantowany. Na szczęście autorzy nie zapomnieli o checkpointach, a na PS5 ekran ładowania nie trwa nawet sekundy, także bardziej martwiłbym się o zdrowie psychiczne niż o stracony czas.

Rotki podziwiają zachód słońca.

Teraz nastąpi płynne przejście do wad tej gry, bo niestety takowe posiada i powstrzymały mnie przed daniem jej maksymalnej oceny. Najbardziej denerwują oszukujący wręcz przeciwnicy. Grając na najłatwiejszym czy normalnym poziomie nie dostrzeżemy tego, jednak wystarczy włączyć trudniejsze poziomy, aby zauważyć, że przeciwnicy potrafią wręcz naprowadzać swoje ataki na nas i jeśli nie zrobicie uniku w ostatnie milisekundzie to dostaniecie po gębie. Z tym da się jeszcze jakoś żyć, ale niejednokrotnie padałem przez to, że postać zrobiła unik zbyt szybko lub zbyt późno, bo okno jest wręcz mikroskopijnych rozmiarów. Można również parować ataki, ale tutaj pojawia się kolejny zgrzyt. Przede wszystkim parujemy nie naciskając przycisk, a przytrzymując go i jeśli przytrzymamy za długo to włączy się tarcza, a zbyt krótko nie stanie się nic. Podobnie jak przy unikach, okno na wykonanie dobrego parowania jest tak małe, że przestaje to sprawiać frajdę, a zaczyna być po prostu zwykłym szczęściem, uda się albo się nie uda. Parowanie jest zepsute do tego stopnia (pomimo patcha, który niby miał nieco wydłużyć okno), ze przestałem go całkowicie używać i skupiłem na robieniu uników w ostatnim możliwym momencie. Można ćwiczyć setki raz atak jednego przeciwnika, żeby w końcu wyrobić sobie odruch kiedy przytrzymać przycisk, no ale nie powinno to tak wyglądać w moim odczuciu. Może w przyszłości jeszcze to poprawią, bo sporo osób na to narzeka, ale póki co jest jak jest. Brakuje również Nowej Gry+, która aż się prosi, żeby przy takiej ilości znajdziek tutaj była.

Ilość pięknych miejscówek po prostu przytłacza.

Tyle złego, wróćmy do chwalenia Keny bo jest za co. Gra w dniu premiery kosztuje około 160zł, a przygoda wystarcza na około 8-10 godzin (zależy na jakim poziomie trudności startujecie). W przypadku chęci zdobycia platyny czas się wydłuża dwukrotnie, ponieważ trzeba przejść grę drugi raz na najtrudniejszym poziomie, co może dać nam nawet 20 godzin. Jest to świetny wynik jak za taką cenę i przy takiej jakości wykonania. Gwarantuję, że będziecie się bawić bardzo dobrze i nie pożałujecie wydanej sumy. Trzymam mocno kciuki za to studio, żeby w końcu dostali odpowiednie dofinansowanie i mogli rozwinąć skrzydła. Kena potrafi rozbawić, wzruszyć i miejscami sfrustrować, ale bawiłem się przy niej świetnie i trafia do mojej czołówki gier tego roku. Niedługo ma pojawić się również wersja pudełkowa, także wielbiciele fizycznych wersji również będą zadowoleni.

Grę udostępnił wydawca.

Podsumowanie

Gwarantuję, że będziecie się bawić bardzo dobrze i nie pożałujecie wydanej sumy. Trzymam mocno kciuki za to studio, żeby w końcu dostali odpowiednie dofinansowanie i mogli rozwinąć skrzydła. Kena potrafi rozbawić, wzruszyć i miejscami sfrustrować, ale bawiłem się przy niej świetnie i trafia do mojej czołówki gier tego roku.

Zalety

  • piękna oprawa audio/video,
  • wciągająca fabuła,
  • design przeciwników, a szczególnie bossów,
  • ciekawe znajdźki, w tym czapeczki,
  • rotki!
  • odpowiednia cena.

Wady

  • zepsuty system parowania,
  • brak Nowej Gry+.