W poprzedni weekend miałem okazję pierwszy raz uczestniczyć w Pixel Heaven i powiem Wam, że na tym wydarzeniu poczułem się jednocześnie jak starzec i jak dziecko. Jak dziecko, ponieważ miałem ochotę pobawić się wszystkim co tam znalazłem, a jak starzec, bo doskonale wiedziałem czym jest zdecydowana większość tych reliktów przeszłości. Minął tydzień, ochłonąłem i teraz mogę na spokojnie podzielić się z wami moją relacją.
Ok, tyle tam widziałem, że nie wiem od czego zacząć… Może od klimatu? Ten był niesamowity! Stara zajezdnia autobusowa okazała się idealnym miejscem na wydarzenie dla retro geeków. Mój ojciec był kiedyś kierowcą, wtedy jeszcze w MZA, więc tym bardziej to miejsce kojarzy mi się z dzieciństwem i retro graniem. Proste równanie – stara zajezdnia plus oldschoolowe skarby, które nasze babcie i matki wyrzuciłyby do śmieci przy pierwszym sprzątaniu, a ojcowie i dziadkowie z sentymentem schowali w tapczanach, plus cała masa ludzi, którzy byli tak samo, albo i bardziej zafascynowani tym co mieli do zaoferowania organizatorzy, równa się wspaniała atmosfera, która pozwalała zapomnieć o piekielnym upale! A momentami temperatura sięgała 32 stopni, więc nie łatwo było o tym zapomnieć.
Po przejściu przez świetnie zaopatrzony gastro ogródek trafiłem do środka, a tam już nie było czasu nudę. Cała masa starych konsol i komputerów podłączona i gotowa do gry na kineskopowych telewizorach, strefa z PSX, gdzie można było pograć w starego dobrego Tekkena, rząd flipperów i multum stoisk z gadżetami typu MUST HAVE! (do dziś nie wiem jak udało mi się uniknąć zakupów…). W sobotę trafiłem na setki ludzi, jedni przyszli sami powspominać stare dobre czasy, inni przyszli pokazać swoim pociechom jak to się grało za ich czasów, a nie teraz te „wijary” jakieś czy inne cuda na kiju. Ja osobiście chciałem spotkać się z ludźmi i zobaczyć coś niecodziennego, a Pixel Heaven zdecydowanie czymś takim jest.
Co do ekspozycji to nie mogło zabraknąć nowinek. Było sporo wystawców z nowymi, planowanymi lub już jakiś czas temu wydanymi grami. Super było spotkać chłopaków z Jujubee Games i dowiedzieć się jak idą prace nad Kurskiem, a przy okazji spróbować wygrać ich planszowe na specjalnie przygotowanej mini gierce (nie, nie wygrałem). Przy stanowisku ze Sky Force spędziłem chyba ze 3 godziny próbując pobić rekord i wygrać kopię gry. Bawiłem się przy tym świetnie, ale ostatecznie byłem jakiś 4, a może 3 (koszulka pocieszenia też jest spoko!). Zainteresowałem się też niejakim Bushy Tail, czyli storytell od Fuero Games opowiadającym historię liska, który stracił jedną łapę, więc spodziewam się wyciskacza łez. Poza tym organizatorzy zadbali o tych, którzy czasem wolą odejść od ekranu i zaplanowali całą strefę planszówek. Można było pograć, kupić, porozmawiać z ekspertami i wziąć udział w turniejach. Dodatkowo grzechem byłoby nie wspomnieć o stoisku z komiksami – Pan ze stoiska potrafił z głowy powiedzieć czy ma na stanie komiks po samej nazwie lub opisie okładki! Szacun!
O czym jeszcze nie wspomniałem… No tak! Jak mogłem… Po pierwsze LEGO – zaraz po wejściu na gości wydarzenia czekała mini wystawa LEGO z retro zestawami i nie tylko, goście dostali możliwość powrotu do dzieciństwa i poukładania naszych kochanych klocków przy specjalnie przygotowanym do tego stole. Po drugie – Star Wars! Nie jestem ogromnym fanem, ale wystawa figur i modeli, którą miałem okazje tam zobaczyć zrobiła na mnie ogromne wrażenie.
Podsumowując. Bywałem już na większych i na mniejszych eventach, ale na ten na pewno wrócę za rok! Świetna atmosfera, profesjonalne przygotowanie, strefa gastro spełniająca oczekiwania, a piwo zimne i w dobrym towarzystwie. Wielkie dzięki za możliwość udziału w tym evencie. Było super!
Dziękujemy organizatorowi za możliwość uczestniczenia na Pixel Heaven 2018.