Całkowicie nowa odsłona serii Guilty Gear, zaprojektowana z myślą o wszystkich graczach i fanach gier z gatunku bijatyk. Trójwymiarowa grafika może przypominać ręcznie rysowane anime (2.5D) – efekt został osiągnięty poprzez użycie wysokiej jakości techniki animacji, za którą była chwalona seria Guilty Gear Xrd. Pełne uroku postacie, znane fanom serii, zostały zaprojektowane na nowo. W grze pojawi się również wiele nowych bohaterów.
Od bardzo dawna fascynowały mnie bijatyki. Sam może nie potrafię jakoś specjalnie dobrze w nie grać, ale mimo to śledziłem kilka serii, które cyklicznie wydawane są na konsolach. Jedną z nich jest seria Guilty Gear od Arc System Works, prawdziwych zawodowców jeżeli chodzi o bijatyki 2D. Możecie ich znać z takich gier jak Dragon Ball FighterZ, Persona 4 Arena czy kultowych, lecz jednak niszowych, serii jak BlazBlue czy Under Night In-Birth. Niedawno ci weterani gatunku wypuścili nową odsłonę Guilty Geara, o podtytule Strive, w którym podjęli dość odważny krok. Postanowili oni odświeżyć mechanikę gry w porównaniu do poprzednich odsłon, aby w ten sposób zachęcić do gry (i serii całościowo) nowych graczy. Czy im się udało? Czy Guilty Gear Strive jest na tyle przystępna, aby nowi gracze się od niej nie odbili, a jednocześnie zachowała ducha serii, aby zaspokoić starych wyjadaczy? Na te pytania spróbuje odpowiedzieć w poniższej recenzji.
Oczywiście pierwsze co rzuca nam się w oczy po uruchomieniu gry to prześliczna oprawa wizualna. Jak to ma w zwyczaju Arc System Works w każdej swojej grze, stylizowana na anime. W mojej opinii to najładniejsza obecnie bijatyka. Przez niesamowitą stylizację, ale też dzięki szczegółowości najdrobniejszych detali, zarówno samych modeli postaci, jak i animowanych teł. Dodatkowo każdy atak czy nawet najmniejszy ruch postaci jest niezwykle dobrze animowany. Kamera, która dynamicznie reaguje na to, co się dzieje podczas walki, zdradza nam, że nie mamy do czynienia tylko z dwuwymiarowymi sprite’ami, a z bogatymi w detale modelami 3D. Zresztą to, co się dzieje na ekranie, to czyste szaleństwo. Mnóstwo efektów świetlnych i cząsteczkowych po każdych atakach, przerysowane animacje, szczególnie te kiedy wybijemy przeciwnika z jednej areny i widzimy jak w powietrzu pokonuje ogromne dystanse, aby rozbić się na innej arenie. Jednym słowem prawdziwa uczta dla oka. Nie tylko dla oka, dla ucha także bowiem gra posiada genialny soundtrack autorstwa Daisuke Ishiwatari (który jest też dyrektorem generalnym, projektantem, scenarzystą i rysownikiem. Prawdziwy człowiek renesansu 😀 ).Pełen znanych dla serii ostrych rokowych brzmień ale nie tylko. Każda postać ma swoją unikatową melodię z wokalami, która od razu wpada w ucho. Wszystko idealnie wpisuje się w ostry i przerysowany styl całej gry.
Jeżeli jesteśmy już przy postaciach. Jest ich 15, całkiem sporo, jednak nie tak dużo jak w poprzedniej odsłonie. Już teraz wiadomo, że niedługo dodanych zostanie 5 dodatkowych postaci w ramach season passa, Wracając jednak do podstawowego składu. Każdy wojownik posiada zróżnicowany i unikatowy styl walki. Niektóre są ociężałe, ale za to niezwykle potężne. Inne zwinne i szybko potrafiące znaleźć się w każdym miejscu. Jedne wolą walkę na krótkim dystansie, inne preferują trzymanie oponenta na odległość. Każdy znajdzie tu kogoś dla siebie. W grze powracają najbardziej rozpoznawalne dla całej serii postacie, jak Sol Badguy, Ky Kiske, Potemkin czy May, ale też pojawia się dwójka nowych, w dodatku bardzo charakterystycznych. Giovanna, czyli bodyguard prezydenta Stanów Zjednoczonych, której w walce pomaga duch wielkiego wilka oraz Nagoriyuki, muskularny czarnoskóry wampir-samuraj walczący ogromną kataną. Lista ruchów dla poszczególnych postacie nie jest może tak rozbudowana jak w innych bijatykach czy nawet ostatnich odsłonach GG, jednak mimo to system walki jest bardzo złożony. Jest mnóstwo różnych mechanik, które gracz może wykorzystywać podczas walki. Na przykład różne wariacje tak zwanego roman cancel, czyli techniki przechodzenia z jednego ciosu od razu w inny. Różnego rodzaju kontry, łamanie postawy, kilka rodzajów bloków, wszystko to, aby budować przepotężne kombosy. Jest tego naprawdę sporo, jednak twórcy zadbali o to, aby gracz potrafił się w tym wszystkim połapać. Gra oferuje bardzo dobrze zrobiony samouczek, tryb treningowy oraz tryb misji, które krok po kroku nauczą nas podstaw, ale też bardziej zaawansowanych technik. Przyda się to nie tylko graczom, którzy dopiero rozpoczynają swoją przygodę z serią. Zmian w mechanice jest dosyć sporo, więc weteranom też przyda się tryb treningowy oraz misji, aby wczuć się w nowy, nieco wolniejszy model walki aby na nowo poznać swoje ulubione postacie. Kompletną nowością w serii jest mechanika “wall break”. Kiedy zapędzimy przeciwnika na krawędź areny, po przyjęciu mocniejszej serii ciosów zostanie on wyrzucony na inną arenę. Dzięki temu przygwożdżony zawodnik dostaje swego rodzaju drugą szansę (zamiast być przygwożdżonym i masakrowanym do końca walki), a osoba, której udało się wybić oponenta, nagrodzona zostaje dodatkową energią. Takie sposoby balansowania starć są bardzo na plus.
Grę ogrywałem na PS5. Wyszła też na PS4, gdzie możliwe jest darmowe ulepszenie do wersji PS5. Więc jeżeli nie mamy jeszcze nowej generacji, to spokojnie możemy rozpocząć grę na PS4 i w przyszłości przesiąść się na lepszą wersję. Bo tak, wersja na najnowszy sprzęt jest widocznie ładniejsza. Natywne 4k kontra Full HD jest tutaj zdecydowanie widoczne. W końcu gra jest stylizowana na anime więc wszechobecne kreski i kontury dużo lepiej się ogląda jeżeli są ostre i wyraźne. Kolejną zauważalną różnicą między obiema wersjami są czasy ładowania. Na PS5 walki ładują się 2 razy szybciej niż na PS4. W mojej opinii ciągle trochę za wolno bo około 11 sekund, gdzie w innych grach na PS5 czasy te bywają niezauważalne. Jednak większą bolączką jest czas jaki musimy czekać od uruchomienia gry do moment aż będziemy mogli zacząć grać. Gra bowiem musi się wtedy zalogować na serwery, co trwa naprawdę długo.
Inną rzeczą, na którą muszę trochę ponarzekać to tryb dla jednego gracza. Oprócz treningów i misji, o których wspomniałem, wcześniej możemy odpalić standardowy tryb arcade, survivalowy oraz story mode, który niestety nie zmieniło się ani trochę od czasów poprzedniczki. Dalej jest to po prostu 5 godzinny film przedstawiający fabułę gry, ani trochę nieinteraktywny (możemy oczywiście przerwać i zapisać, kto miałby tyle czasu, aby za jednym posiedzeniem to wszystko obejrzeć? :D). Oczywiście bardzo ładny jak sama gra i bardzo interesujący dla kogoś, kto śledzi historię całej serii, jednak konkurencja pokazała, że da się to zrobić znacznie lepiej. Dlaczego nie jest tak jak w Mortal Kombat czy Tekkenie, gdzie pomiędzy przerywnikami bierzemy udział we wszystkich pojedynkach zamiast tylko biernie je obserwować. Oprócz tego, nic więcej pojedynczy gracz dla siebie nie znajdzie. Twórcy jednak już teraz zapowiedzieli, że będą dodawać nowe funkcję z którymi nie zdążyli się wyrobić do premiery, jednak na razie nie wiemy co to ma być.
Oczywiście nie trybem dla jednego gracza a trybem rywalizacji z innymi żywymi graczami bijatyki stoją. Wiadomo, jest standardowy lokalny multiplayer, bez którego żadna bijatyka nie miałaby prawa bytu. Nie ma tu o czym pisać za dużo. Spójrzmy więc jak wygląda tryb zmagań online. Dzięki wykorzystaniu kodu sieciowego zwanego rollback płynność zmagań online jest solidna, bez śladu opóźnień lub utraconych inputów. Mamy też dostęp do powtórek walk, zarówno swoich, jak i innych graczy, gdzie podobnie jak w trybie treningowym, mamy na bieżąco wgląd we wszystkie wciskane przez obie strony przyciski, dzięki temu dostajemy kolejne dobre narzędzie do nauki ruchów. Jedyne zastrzeżenie mogę mieć do projektu lobby. 2 wymiarowej planszy, gdzie aby z kimś walczyć, musimy dojść powolnie poruszającym się awatarem do stolika, wyjąć miecz i dopiero wtedy wyzwać na pojedynek innego gracza. Jest to wszystko dosyć toporne i czasami same nawigowanie po lobby trwa dłużej niż pojedynek.
Podsumowując – Guilty Gear Strive jest idealnym punktem wejścia dla nowych graczy do tej świetnej serii bijatyk. Jest bardziej przystępny i urzeka swoją oprawą audiowizualną, każdego kto się z nią zetknie. Weterani też nie powinni kręcić nosem, model walki mimo iż trochę uproszczony dalej posiada sporo głębi i daje tonę satysfakcji z uczenia się swoich ulubionych postaci na nowo. Bardzo solidny system sieciowy zachęca do spróbowania swoich sił z innymi graczami online, mimo iż sam design lobby zostawia trochę do życzenia. Jak dla mnie, jest to obecnie jedna z najlepszych bijatyk dostępnych na rynku. Polecam ogromnie.
Podsumowanie
Zalety
- oprawa audiowizualna
- świetny model walki - zarówno dla nowicjuszy, jak i weteranów,
- system sieciowy rollback robi robotę,
- zbiór unikatowych postaci, w tym znakomite 2 nowe,
- tutorial i tryb misji dobrze uczący mechaniki.
Wady
- obecnie mało zawartości dla 1 gracza,
- długie ładowanie się gry,
- projekt lobby.