Back 4 Blood – Opinia

by
29 października 2021
1
4/5
Opis gry:

To emocjonująca, pierwszoosobowa strzelanka od twórców docenionego przez krytyków „Left 4 Dead”, w której trafiasz w centrum wojny z „robaczywymi”. Będący niegdyś ludźmi, są żywicielami śmiercionośnego pasożyta, który przemienił ich w przerażające stworzenia dążące do pożarcia resztek cywilizacji. Z ludzkością na krawędzi zagłady to na tobie i twoich przyjaciołach spoczywa obowiązek walki z wrogiem, wytępienia „robaczywych” i odzyskania świata.

Po dziesięciu latach od premiery gier Left 4 Dead i Left 4 Dead 2 amerykańskie studio Turtle Rock powraca do korzeni. Czerpiąc garściami ze wspomnianych tytułów, tworzą oni Back 4 Blood – kooperacyjnego shootera, który przenosi nas do postapokaliptycznego świata pełnego zmutowanych potworów, w którym zadaniem gracza jest przedzieranie się przez hordy zombiaków w czteroosobowych drużynach. Zapraszam na zapoznanie się z moją opinią i wrażeniami na temat gry.

Do tytułu podszedłem z dużą rezerwą ponieważ nie jestem miłośnikiem strzelanek, tym większe było moje zaskoczenie po pierwszych chwilach spędzonych z grą. Gunplay oferowany przez twórców jest niesamowicie „mięsisty” i widać, że za grą stoją prekursorzy gatunku, w których główną mechaniką jest eliminowanie zombiaków, które zalewają nasz ekran z każdej strony. W ręce gracza oddano 28 broni, które dodatkowo można modyfikować poprzez znalezione lub kupione części. W efekcie oferowane nam spektrum zabawek jest bardzo pokaźne i co najważniejsze przekłada się na faktyczne wrażenia z gry – z każdego pistoletu strzela się inaczej i dzięki temu każdy znajdzie coś co pasuje do preferowanego rodzaju rozgrywki. Oprócz broni palnej do dyspozycji są też kije, toporki, maczety które są skuteczne w eliminacji podstawowych mutantów  i co najważniejsze nie wymagają amunicji, bo tej gra na wyższych poziomach trudności nie rozdaje na lewo i prawo.

Skoro wstęp za nami to warto opisać jak wygląda rozgrywka i tryby gry dostępne w Back 4 Blood. Trzonem rozgrywki jest kampania fabularna, która podzielona jest na cztery akty, a każdy z nich dodatkowo na pojedyncze misje. Te nie są jakoś rozbudowane czy urozmaicone – ot dostań się z punktu A do punktu B, zabijając przy tym setki mniejszych lub większych potworów. Czasem po drodze kogoś uratujemy, czasem zmierzymy się z większym bossem, a innym razem musimy bronić jakiegoś punktu przez określony czas. Wszystko to z pozoru brzmi łatwo, jednak w praktyce potrafi dać solidny wycisk. O ile na niskim poziomie trudności gra stawia przed graczem wyzwanie w zaledwie kilku miejscach, tak już na średnim poziomie trudności zaczyna się robić dość hardkorowo i ciężko o postępy bez dobrze zgranej i działającej wspólnie drużyny. Dodatkowo to jak będzie wyglądała kolejna misja jest losowe i może diametralnie wpłynąć na rozgrywkę, a wszystko to przez karty…

Gdy po pierwszych paru minutach gry zobaczyłem, że w grze zaimplementowany został system kart to uderzyło to zasiało to we mnie pewną panikę i obawę, jednak zaproponowana przez twórców gry mechanika okazała się strzałem w dziesiątkę. Karty dzielą się na kilka rodzajów i tak mamy na przykład karty, które modyfikują rozgrywkę, zazwyczaj są to karty które utrudniają rozgrywkę (wprowadzają mgłę ograniczająca widoczność, zwiększają respawn przeciwników, zwiększają ich prędkość poruszania się itd.), nie mamy wpływu na to jakie karty zostaną wylosowane podczas naszej rozgrywki, a ich ilość jest zależna od poziomu trudności – im większy, tym więcej przeszkód do pokonania. Oprócz tych kart istnieją jeszcze karty, których używamy podczas rozgrywki do ulepszania naszej postaci. Zaczynamy z podstawowym zestawem dziesięciu kart, a kolejne możemy kupować za punkty zaopatrzenia, które otrzymujemy po każdej wykonanej misji. Spektrum pozyskanych kart jest bardzo szerokie, z jednej strony mamy takie, które zwiększają podstawowe cechy takie jak obrażenia czy prędkość poruszania się. Oprócz takich podstawowych kart mamy również takie, które wpływają na całą drużynę zwiększając zdrowie wszystkich graczy lub powiększając ich zapas amunicji. Na końcu pozostają najbardziej zaawansowane, które mogą się sprawdzić znakomicie w specyficznych buildach, takie karty często oferują dużo, jednak kosztem czegoś innego i tak np możemy leczyć sojuszników lepiej, ale nie będziemy mogli używać granatów. Są to bardzo sytuacyjne rozwiązania, ale w odpowiednich rękach mogą stać się bardzo użyteczne. W dniu premiery w grze znajduje się około 150 kart jednak bez wątpienia liczba ta zostanie poszerzona w przyszłości w ramach różnych dodatków.

Tak więc mamy kampanie, karty ale do tanga trzeba dwojga, a w przypadku Back 4 Blood potrzeba jest czteroosobowego zespołu. Najlepsze doświadczenie z gry oddaje gra ze znajomymi, jednak z własnych obserwacji muszę przyznać, że gra z losowymi graczami też zdaje egzamin. Tu przeszkoda może być bariera językowa, jednak nawet bez komunikacji głosowej bardzo szybko i intuicyjnie można porozumiewać się z drużyną korzystając z kontekstowego zaznaczania, dzięki któremu możemy zaznaczyć właściwie każdy przedmiot w naszym otoczeniu, oznaczyć wroga lub wskazać kierunek ucieczki przed zbliżającą się hordą. Dodatkowo jeśli któryś z graczy odłączy się od naszej sesji, to zastępowany jest on natychmiastowo przez bota, któremu nie jest najbystrzejszy, ale jak źle to nie zabrzmi – ma swoje zalety (niekończąca się amunicja i zestawy do leczenia, dodatkowo sokole oko i możliwość „magicznego” teleportowania się, żeby być w pobliżu prawdziwych graczy). Dodatkowo oprócz trybu współpracy, do dyspozycji gracza oddano tryb kampanii solo, w którym możemy rozgrywać misje samemu z botami. Ten tryb jest takim swego rodzaju placem zabaw, bo daje on możliwość przetestowania wszystkich kart dostępnych w grze, jednak ta gra nie nagradza gracza punktami zaopatrzenia, więc w ogólnym rozrachunku granie w ten tryb ten nie przynosi żadnych korzyści. Ostatnim trybem jest „Rój” – jest to wariacja na temat klasycznego team deathmatch’a, w którym gracze wcielają się na zmianę raz ludzi, a raz w potwory i w takich drużynach walczą między sobą na specjalnie przygotowanych mapach o to, żeby pozostać przy życiu jak najdłużej. Tak jak poprzednich przypadkach i tu rozwój oparty jest o talię kart, jednak korzystamy z odblokowanych uprzednio rzeczy więc nie musimy się martwić o specjalny grind pod kątem zabawy w trybie versus.

Na koniec jak zawsze zostawiam aspekty techniczne i w przypadku Back 4 Blood wszystko wypada bardzo dobrze. Gra wyszła na wszystkie wiodące platformy czyli PS4,PS5, Xbox One, Xbox Series X/S oraz PC, dodatkowo crossplay pomiędzy wszystkimi platformami umożliwia nam na granie ze znajomymi niezależnie od posiadanego sprzętu. Opcję tą można wyłączyć w dowolnej chwili, dzięki czemu np. nie dojdzie do sytuacji gdzie konsolowcy będą dostawali lanie w trybie Rój od ekipy grającej na klawiaturach i myszkach. Gra na konsolach nowych generacji chodzi w płynnych 60 klatkach, natomiast przy testach na PS4 zauważyłem nieco mniej stabilne 30 klatek i zdecydowanie dłuższe ekrany ładowania. Udźwiękowienie w grze stoi na wysokim poziomie i to pod każdym względem, podczas pokonywania kolejnych misji nasłuchując otoczenie w bardzo intuicyjny sposób wychwycimy, że zbliża się jakiś przeciwnik, bardziej doświadczony gracz rozpozna nawet rodzaj przeciwnika po samych dźwiękach! Bohaterowie podczas misji toczą rozmowy kontekstowe, które w logiczny sposób często nawiązują do obecnej na ekranie sytuacji i jeszcze bardziej pozwalają się wczuć w rozgrywkę.

Jak więc wypada Back 4 Blood w ogólnym rozrachunku? To bardzo ciekawe gra, która oparta na solidnych fundamentach poprzedników może być ciekawą pozycją na rynku dla fanów serii Left 4 Dead oraz dla ludzi, którzy chcą sprawdzić swoje umiejętności w coopowej rozgrywce. Tytuł cierpi na niewielkie problemy jednak takie rzeczy jak balans trudności i okiełznanie losowości to są poprawki kosmetyczne, które twórcy prędzej czy później dostosują w ramach którejś łatki. Dodatkowo dzięki zaplanowanym rozszerzeniom możemy być pewni, że wraz z czasem pojawią się kolejne karty do naszej talii czy zupełnie nowe misje do rozegrania. I całe to zachwalanie pada z ust gracza, który nie jest jakimś wielkim fanem strzelanek, więc tym bardziej musi to oznaczać, że ta gra ma to przysłowiowe 'coś’! Back 4 Blood w dniu premiery pojawił się również w ofercie abonamentu Game Pass, więc jest to najlepsza okazja do sprawdzenia tytułu na własną rękę!

Grę udostępnił wydawca.

Podsumowanie

Back 4 Blood powinien trafić w gusta wszystkim fanom strzelanek kooperacyjnych, zwłaszcza tych pamiętających serię Left4Dead. Gra oferuje znakomity gunplay i wymagającą rozgrywkę, która w swojej konstrukcji jest prosta, ale z rosnącym piekielnie poziomem trudności potrafi dać solidny wycisk nawet najlepiej zgranej drużynie.

Zalety

  • kooperacyjna rozgrywka,
  • szeroki wachlarz broni do wyboru,
  • interesująca mechanika kart,
  • crossplay,
  • gra od premiery dostępna w game passie.

Wady

  • wysoki poziom trudności jest bardzo losowy i przez to ciężki nawet dla najlepszych graczy,
  • pula wrogów mogłaby być ciut większa,
  • zbyt wiele misji polega na zwykłym przejściu z punktu A do punktu B.