Dragon Ball Z: Kakarot – Relacja z pokazu przedpremierowego

14 grudnia 2019
0

Od czego by tu zacząć… Najważniejsze oczywiście są wrażenia z Dragon Ball Z: Kakarot, ale jako ogromny fan serii DB nie mogę pominąć wszystkich dóbr jakie widziałem na tym spotkaniu. Więc krótko o nich opowiem, a potem płynnie przejdę do wrażeń z samej gry.

Na miejscu pojawiłem się przed moją sesją gry, aby wziąć udział w turnieju FighterZ, który co prawda był tylko miłym dodatkiem do całej imprezy, ale przysporzył mi wiele radości, bo rzadko mam okazję, zmierzyć się „kanapowo” z innymi graczami w jedną z moich ulubionych bijatyk. Poza tym, nie chwaląc się, WYGRAŁEM! Nie było łatwo, wszyscy walczyli dzielnie i dziękuję za świetną rywalizację. Mam nadzieję, że uda się to kiedyś powtórzyć!

Kolejna atrakcja to stół pełen cudownych figurek i modeli dostarczonych przez Bandai Namco oraz Gundam Polska. Wszystkie oczywiście z postaciami z Dragon Ball. Małe, duże, średnie – w różnych wydaniach. Oj ciężko było mi odejść od tego stolika, za to doskonale wiem, na co będę polował i dlaczego będzie to statuetka Vegety SSJ. :D. Ostatnią ciekawostką była wystawka suplementów diety sygnowanych postaciami z mojej ulubionej serii. Mam nadzieję, że to w końcu zmotywuje mnie do powrotu na siłownię (czy to już czas na postanowienia noworoczne?).

Tak jak obiecałem. Krótko o atrakcjach, a teraz przejdźmy do samej gry! Dema było sporo, bo pograłem coś około godzinki, co ostatnimi czasy jest dla mnie prawie niemożliwe w domowym zaciszu. Całość została podzielona na dwie części tj. eksplorację i walkę z bossem, więc i ja podzielę wrażenia w ten sposób.

 

Część pierwsza: Eksploracja świata i sidequesty

Na pierwszy rzut oka widać, że świat w DBZ: Kakarot jest ogromny i bynajmniej nie opustoszały. Podczas krótkiej rozgrywki miałem możliwość zwiedzenia kilku pomniejszych wiosek tętniących życiem i pełnych NPC-ów chętnych do rozmowy, handlu czy po prostu potrzebujących mojej pomocy. Questy, jakie udało mi się wykonać, nie były skomplikowane. Raczej były to klasyczne zadanka – typu znajdź, pokonaj, wymień, przynieś. Pamiętajcie jednak, że był to sam początek gry.

W tej części rozgrywki mogłem przetestować sterowanie, sprawdzić mechanikę pojazdów, którym w tym przypadku była dość powolna chmurka kinto, więc szybko przesiadłem się na klasyczne, ale dużo szybsze latanie i świetnie sprawujący się bieg. Sprawdziłem też jak w trybie wolnego zwiedzania działa strzelanie, służące np. do niszczenia kryształów, w celu zebrania ich do inventory lub do upolowania wszelakich biegających czy latających dinozaurów. Ostatnie, co udało mi się sprawdzić, to łowienie ryb. Prosty mechanizm łapania na ogon, okraszony krótką animacją i owocujący rybą dodaną do naszego plecaka, którą potem prawdopodobnie można przyrządzić i zjeść lub po prostu sprzedać.

Podsumowując eksplorację – jest bardzo przyjemnie, jednak będzie trzeba przyzwyczaić się do sterowania podczas latania, co przy obszernym RPG w świecie Dragon Ball Z raczej nie będzie problemem ;).

 

Część druga: Walka z bossem

Dane mi było zmierzyć z Perfect Cellem, co rozwiało moją wątpliwość. Jaką? Otóż bałem się, że będzie można grać tylko jako Goku, czyli tytułowy Kakarot. Na szczęście  tak nie jest i nie mogę się doczekać, aż pogram jako Majin Vegeta kopiący tyłek Goku :>.

Wracając do rozgrywki, jako Gohan skupiłem się już na samej walce. Mechanika nie jest jakiś odkryciem i można było już spotkać podobne systemy w grach od Bandai Namco. Ważne jest to, że całość działa płynnie i mimo prostoty w sterowaniu,  niektóre walki mogą być po prostu trudne. Dlaczego? Bo mamy tutaj masę uników kontr i ataków specjalnych, którymi w większości trzeba po prostu trafić. a KameHameHa nie ma autoaima. Wrogowie posiadają paski staminy, co oznacza, że można ich wytrącić z równowagi i wtedy wymierzyć kończącą falę uderzeniową, co daje niezwykłą satysfakcję zwłaszcza wtedy kiedy robimy to Gohanem SSJ2 trafiając prosto w Perfect Cella.

Co myślę o Kakarot? Jako fan serii Dragon Ball mogę mieć trochę przyćmione postrzeganie jednak uważam, że jest to idealny sposób na przypomnienie sobie całego DBZ z doskonałym dodatkiem w postaci RPG i otwartego świata. Nie mogę się doczekać, aż stoczę te wszystkie bitwy po raz kolejny. Jednak tym razem nie patrząc w ekran, a sterując ulubionymi bohaterami!

Po tym, co widziałem, mogę tylko polecić i odliczać dni do 17 stycznia. Wielkie dzięki za zaproszenie Cenega! 🙂