Aquaman – wydanie Blu-ray – Opinia

19 maja 2019
0

Nieustanna walka dobra ze złem to tło każdego filmu o superbohaterach. Również w produkcjach filmowych dostrzec możemy rywalizację między DC a Marvelem. Przyznać muszę, że od kilku dobrych lat prym wiódł Marvel. DC wypuszczało filmy nieprzemyślane, „zbyt mroczne”, skomplikowane i często, opinią widzów, fatalnie zmontowane. Złą passę przerwała Wonder Woman. Teraz trofeum zgarnia Aquaman – moim zdaniem najlepsza adaptacja komiksów ostatnich lat. W moim subiektywnym przekonaniu, jest to wzorcowy film o superbohaterach i takie DC chcę oglądać. Zła passa DC chyba minęła. Producenci dostrzegli bolączki i błędy poprzednich produkcji. Marvel miał swoje lepsze i gorsze adaptacje komiksów, ale filmy te były spójne i historia jakoś się kleiła.

Aquaman garściami czerpie z najlepszych adaptacji komiksów. Jest to po prostu kawał porządnej rozrywki, wzorcowe kino superbohaterskie i kino nowej przygody. Scenariusz jednak nie jest skomplikowany, do czego przyzwyczaiły nas wcześniejsze komiksówki. Arthur Curry vel Aquaman (Jason Momoa), potomek królowej Atlanny (Nicole Kidman) i latarnika, musi odnaleźć mityczny trójząb i dowieść, że jest godzien tronu Atlantydy. Musi stawić czoła pretendentowi do tronu, swemu bratu Ormowi (Patrick Wilson), który pragnie wojny z ludźmi z powierzchni oraz komiksowemu głównemu antagoniście – Czarnej Mancie. Naszego bohatera wspiera zjawiskowa księżniczka Mera (w tej roli Amber Heard) oraz Nuisdis Vulko (Willem Dafoe). Typowe i charakterystyczne jest więc prowadzenie akcji od zera do bohatera – ot taka Czarna Pantera pod wodą. Przy czym akcja nie nuży, bo co chwilę zaskakują nas nowe kadry, pościgi, wybuchy i zwroty akcji. Bitwy podwodne to po prostu epicki pokaz umiejętności grafików komputerowych. Majestatyczna braterska walka Orma i Aquamana w koloseum to popis umiejętności akrobatycznych aktorów, co widać po materiałach z planu. Świetnie została zrealizowana scena na dachach sycylijskich domostw. Najbardziej zachwyciła mnie jednak ucieczka bohaterów przed hordą krwiożerczych Otchłańców.

Fantastycznie przedstawiona jest gra kolorów i ukazanie przekroju morza od powierzchni aż do głębin. Widać kunszt reżysera – lubującego się w gatunku horroru. Ten kontrast czerni, czerwieni, burzy i wody w zestawieniu z nurkującymi bohaterami w otoczeniu bestii z otchłani jest po prostu fenomenalny. Idealny kadr na tapetę czy plakat filmowy. Finałowa bitwa podwodna między Słonowodnymi a armią Orma, Nereusa i Rybaków to przykład niezwykłej dynamiki i bogactwa koncepcji. Ta epicka bitwa – obok tej z Władcy Pierścieni i Avengers Endgame – jest moją ulubioną. Scena końcowej walki Orma i Aquamana w połączeniu z efektem slow motion – po prostu epickość w diamentowym wydaniu.

Przed seansem obawiałam się scen pod wodą. Bałam się że wyjdzie to sztucznie i kiczowato. To, co zobaczyłam na ekranie, miło mnie zaskoczyło – sceny wypadają obłędnie. Detale cieszą oko: animacje falujących włosów bohaterów, morska scenografia i kolorystka, bogactwo flory i fauny. Szeroka gama owoców morza podana jest na wizualnej tacy. Tutaj koncepcje twórców opierają się na dużym kontraście kolorów, bardzo bogatej i żywej kolorystyce. Wszystko ociera się o kicz, ale ukazane jest przy tym w sposób smaczny i wyważony. Zachwyca również dbałość o szczegóły. Ciekawe stroje (zbroje Orma, Aquamana, żołnierzy Atlantydy, armi przybocznej Orma, niezwykła „meduzowa” suknia Mery), liczne i różnorodne potwory morskie – mamy Lewiatana (z głosem Julie Andrews), ogromne kraby, gigantyczne koniki morskie, mozazaury, pteranodony oraz ośmiornicę perkusistę – istny miszmasz morski. Ogląda się to wszystko z zaciekawieniem, a przy tym świetnie się bawi. Dodatkowo nie można zapominać o przepięknych kadrach – zarówno tych „na lądzie” jak i w głębinach.

Koncepcja Atlantydy jako krainy neonów i kolorów bardzo przypadła mi do gustu. Na uwagę zasługuje również przedstawiona w filmie różnorodność broni i pojazdów podwodnych. Widać, że scenarzyści czerpali garściami z koncepcji filmu Tron-Dziedzictwo, co dodatkowo potęguje „syntezatorowa” muzyka i „komputerowy” bit. Muzykę w filmie mamy różną – chóralny akompaniament przy scenie tsunami, dyskotekowy kicz Pitbulla czy komputerowe „sztuczne” dźwięki. Wielkie brawa należą się również dźwiękowcom. Podczas scen podwodnych dialogi słyszymy jakby przygłuszone przez wodę, dodatkowo efektu dodaje jej szum, uchodzące bąbelki powietrza czy specyficzne wybuchy i wystrzały z podwodnego arsenału. Wartka akcja okraszona jest niezwykle dynamiczną i efektowną muzyką i dźwiękiem.

Film ma kilka zabawnych scen, a żarty nie są infantylne i żenujące. Cieszy mnie fakt, że w fabułę wpleciono proekologiczne przesłanie, ale nie ukazano tego w tak nachalny sposób jak na przykład w Avatarze. Bawi przede wszystkim relacja Artura i Mery. Oboje reprezentują odmienne światy, odmienne wizje i poglądy. Mimo wszystko potrafią współpracować w imię wyższego dobra. Momoa ma coś w sobie z buntownika – wytatuowany osiłek, motocyklista, wiking, a przy tym niezwykle charyzmatyczny i zabawny bohater. Towarzyszy mu początkowo wyniosła i czerwonowłosa księżniczka Mera. Mimo, że gra aktorska Amber Heard w niektórych scenach pozostawia wiele do życzenia, to duet Heard – Momoa ogląda się bardzo przyjemnie. Jason stworzony jest do roli Aquamana – jest męski, a przy tym świadom własnych słabości, jest pomostem między lądem a morzem. Aktor po prostu idealnie pasuje do takiej koncepcji bohatera. Z komiksowego lalusia zrobił świetną kreację z krwi i kości. Świetnie wypada również Patrick Wilson jako opętany żądzą władzy Orm. Jego Ocean Master to istny kolaż ambicji, chorej nienawiści,królewskiej gracji i prezencji. Gorzej wypada „drugi” złoczyńca, a mianowicie Black Manta. Postać jest moim zdaniem wprowadzona na siłę, w związku z tym jest całkowicie zbędna i niepotrzebna, a dodatkowo kiepsko zagrana. Miałam wrażenie, że bohaterem  upchano lukę w scenariuszu. Miłym dodatkiem jest Nicole Kidman oraz Willem Dafoe, ale są to postaci poboczne, w przeciwieństwie do powyższych.

Krótko wskażę co w filmie mnie irytowało. Po pierwsze: gra aktorska Amber Heard i Nicole Kidman (jestem zdziwiona!) – czasami ich mimika wieje drewnem i sztucznością. Może to wina scenariusza, albo montażu – nie wiem. Amber Heard wygląda zjawiskowo – dlatego widz skupia się bardziej na jej wyglądzie niż grze aktorskiej. Po Kidman oczekiwałam o wiele więcej. Jedna z najbardziej utalentowanych aktorek zagrała poniżej swoich możliwości. Po drugie: bolączka ostatnio każdego filmu bohaterskiego: przeciwnik. Black Manta to nieporozumienie. Dobrze, że Orm ratuje film jako główny antagonista. Patrick Wilson jest w swojej roli rewelacyjny. O tyle dobrze, że postać Black Manty długo nie gościła na ekranie. Po trzecie: scena wyjścia z morza Arthura i Mery przy muzyce Pitbulla i hitu „Africa” – no błagam — bardziej kiczowatej sceny reżyser nie mógł wymyślić. Po czwarte: sceny bitewne w niektórych momentach są zbyt dynamiczne. Ciężko skupić się na szczegółach i dostrzec co kogo zjadło, bo sceny zmieniają się zbyt szybko. Po piąte: ile razy jeszcze będziemy słyszeć – uwierz w siebie, bądź silny, pokonaj swoje słabości. Traktowanie odbiorcy filmu jako ameby umysłowej i wprowadzenie widza za rączkę jest tanim zagraniem. Nie jest tłumaczeniem, że film ma trafić do jak najszerszego grona odbiorców. Bajki Disneya posiadają czasem bardziej zawiłe i skomplikowane dialogi, a mimo to przesłanie trafia do najmłodszych. Mimo tych kilku niedociągnięć, uważam że film jest naprawdę dobrą i solidnie wyreżyserowaną produkcją. I muszę powiedzieć, że mam słabość do tego filmu, dostarczył mi bowiem czystej, dziecięcej rozrywki. A od takiego rodzaju kinematografii czego oczekiwać więcej? Gołym okiem można dostrzec, że budżet produkcji był ogromny. Ale opłacało się, bo jak widać po wynikach – film cieszył się dużą popularnością. Również opinie krytyków o filmie były pochlebne, co przełożyło się na bardzo dobry wynik finansowy produkcji. W dużej mierze jest to zasługa grafików komputerowych i samego Jasona Momoa, który tchnął nowe życie w blond bohatera w pomarańczowym kombinezonie i zielonych legginsach znanego z komiksów. DC idzie właściwą drogą – oby więcej takich produkcji. Odnoszę wrażenie, że reżyser James Wan stworzył wizualnie nową wersję Avatara, tyle że w krainie pod wodą. Poprzeczka dla kolejnych odsłon ze stajni DC została zawieszona bardzo wysoko.

Najlepszą recenzją filmu będzie to, że w kinie na seansie byłam dwa razy, oraz to, że brat posiada w swojej kolekcji wersję filmu w 4k Ultra HD, a to nie jest częsta sytuacja. Szczególnie polecam tę wersję wydania, bowiem jakość obrazu i dźwięku wbija w fotel. Pragnę zasygnalizować, że niektóre zakupione egzemplarze wydania 4K mogą nie zawierać okładki. Jednak wydawca stanął na wysokości zadania i uzyskałam okładkę bezpośrednio w sklepie. Brawa więc dla wydawcy oraz dystrybutorów za szybką reakcję. Oglądanie filmu w wersji DVD (oraz z dubbingiem) będzie czystym świętokradztwem, zatem biegnijcie po wydania 4K oraz Blu-ray!

 

WYDANIE:

Tył i bok okładki to bardzo schludnie zaprojektowana praca, nie mniej tył kompletnie nie pasuje do minimalizmu reszty pudełka. Na nośniku znajdziemy oryginalny dźwięk Dolby Atmos i jeżeli posiadacie sprzęt, aby go otworzyć – serdecznie polecam – zupełnie inne wrażenia z oglądania filmu. Postawiono na zmienną panoramę i obraz pełnoekranowy, więc co jakiś czas podczas oglądania zmienia się format wyświetlania filmu.  Animowane menu wydania wygląda względnie, ale muzyka jest puszczana diabelnie krótki i tylko raz, bez zapętlenia.

Twórcy przygotowali niecałe dwie godziny materiałów dodatkowych, które omawiają niemalże każdy aspekt tworzenia gry – od chemii głównych bohaterów, po szkice, stroje i scenografię. Jeżeli Aquaman przypadł Wam do gustu, to na pewno powinniście zagłębić się w te dokumenty. Szczególnie ciekawe wydają się być dodatki odnośnie kręcenia scen – mam tu oczywiście na myśli sycylijską sekwencję, przy której, mówiąc młodzieżowym językiem, „szczena opada”.

 

SPECYFIKACJA WYDANIA:

Czas trwania: 143 minuty
Obraz: 1080 High Definition ; 2.4:1 & 1.85:1
Dźwięk:

Dolby Atmos-TrueHD: angielski

DTS-HD Master Audio 5.1: angielski, włoski

Dolby Digital 5.1: angielski z audiodeskrypcją, hiszpański, japoński, polski (dubbing)

Napisy: angielskie, hiszpańskie, japońskie, polskie, włoskie
Menu / Dodatki: j. angielski / j.polski
EAN: 7321931350839
Dystrybucja: Galapagos

 

LISTA DODATKÓW:

  • Becoming Aquaman – 00:13:03 – Jason Momoa o wcieleniu się w jedną z największych komiksowych postaci – Aquaman i jego sekrety.
  • Going deep into the world of Aquaman – 00:19:28 – Od zera do Aquamana – podróż przez etapy kręcenia filmu „Aquaman”.
  • James Wan: World builder – 00:07:42 – W tym dokumencie przyjrzymy się bliżej postaci Jamesa Wana – reżysera.
  • The dark depths of Black Manta – 00:06:39 – Czarna Manta na tapecie.
  • Heroines of Atlantis – 00:05:31 – Nicole Kidman, Amber Heard i ich postacie.
  • Villainous training – 00:06:21 – Patrick Wilson i Yahya Abdul-Mateen o swoich fizycznych przygotowaniach do kręcenia produkcji.
  • A match made in Atlantis – 00:03:12 – Ekranowa i życiowa chemia między Amber Hears i Jasonem Momoą.
  • Atlantis warfare – 00:04:40 – Bitwa, jej technologia – rekwizyty, stroje i statyki wodne.
  • Creating undersea creatures – 00:07:15 – Materiał poświęcony podwodnym stworzeniom.
  • Aqua-tech – 00:05:42 – Produkcja wirtualna, modele, plany i efekty specjalne,
  • Scene study breakdown – 00:10:15 -Omówienie trzech scen przez twórców.
    • Sumbarine attack
    • Showdown in Sicily
    • The Trench
  • Kingdoms of the seven seas – 00:06:59 – Dolph Lundgren bierze nas na wycieczkę po podwodnej krainie i jej historii.
  • Shazam! sneak peek – 00:03:27 – Mówi samo przez siebie, zwiastun Shazama, Aquaman zaprasza!