God of War: Ragnarök – Wstępna Opinia

Do jednej z najbardziej wyczekiwanych premier tego roku został już niecały tydzień. Większość z Was zapewne zastanawia się, czy gra podoła ogromnemu „hajpowi” i przede wszystkim czy będzie warta głębszego sięgnięcia do portfela w dniu premiery. Póki co nie skończyłem jeszcze gry (twierdzenia twórców, że do pełnego ukończenia potrzeba będzie nawet 70 godzin zdają się być prawdziwe), więc skupiam się na początkowej sekcji, a pełnoprawną recenzję będziecie mogli przeczytać u nas już w okolicy premiery, czyli 9 listopada 2022 roku.

No nie dadzą odpocząć…

Ragnarök kontynuuje wydarzenia z pierwszej części, gdzie Kratos i Atreus mierzyli się z bóstwami i wszelkimi innymi stworzeniami znanymi z mitologii nordyckiej. Twórcy pomyśleli również o osobach, które mogły nie grać w poprzednią część i dali nam dostęp do streszczenia dotychczasowych wydarzeń. Nie będę tutaj zdradzał jakichkolwiek wątków fabularnych, żeby nie zepsuć Wam zabawy na premierę, ponieważ poznawanie historii samemu to najlepsze uczucie jakie gra może dostarczyć, ale dzieje się już grubo od samego początku. Jest napięcie, są świetnie zrealizowane postacie, no po prostu siedzimy z banenem na gębie. Obecnie mam na liczniku około 30 godzin gry i z ręką na sercu mogę powiedzieć, że takie rzeczy jak liczba przeciwników, mini-bossów, bossów jest już znacznie większa niż w całej poprzedniej części, a czuję że nie jestem jeszcze nawet w połowie gry. Nawet końca fabuły jeszcze nie widać, ale może to też przez to, że zawsze staram się wycisnąć co się da z każdej mapy. Dość często szydzono, że w pierwszej części walczyliśmy głównie z jednym trollem, który pojawiaj się później w różnych kolorach, a prawdziwych bossów było jak na lekarstwo. Mogę Was śmiało uspokoić, że tutaj taka sytuacja nie będzie miała miejsca. Podobnie było z mapami, a szczególnie gdy odblokowaliśmy Bifrost, gdzie mogliśmy mieć mały podgląd na wszystkie 9 królestw, ale nie było nam dane ich odwiedzić. Tym razem wyglądano na to, że będziemy mogli w końcu poruszać się pomiędzy wszystkimi, ale nie liczyłbym na to, że każde z nich będzie pełnoprawną ogromną mapą do zwiedzania (zapewne niektóre będę pełniły rolę prób lub uzupełnienia).

Różnorodność przeciwników jest znacznie większa.

O ile na początku odwiedzamy stary i znany nam już Midgard, tak niedługo potem gra rzuca nas w zupełnie odmienne rejony, które miejscami będą powodowały opad szczęki. Główna fabuła będzie Was prowadzić przez wszystkie meandry gry, ale warto wspomnieć też o zadaniach pobocznych, które potrafią być mini-historiami, które dodatkowo mają wpływ na otaczający nas świat, nie mówiąc już o dodatkowych nagrodach. Tak jak poprzednio, znów będziemy odziewać Kratosa w najróżniejsze pancerze, ulepszali jego topór czy ostrza chaosu, znajdowali amulety, runy dodaję nowe formy ataków, czy też inwestowali zdobyte doświadczenie w drzewko rozwoju. Pancerze, bronie oraz inne akcesoria można dodatkowo ulepszać, a wraz z przebiegiem fabuły i odkrywaniem kolejnych map czy sekretów, będziemy mieli dostęp do coraz to lepszych narzędzi zagłady. Powiem więcej, tym razem nie tylko Kratos będzie mógł zdobywać coraz to nowsze i mocniejszy sprzęt, ale to już zostawiam Wam do odkrycia.

Czeka Was wspaniała przygoda!

Gram na PS5 i graficznie jest wybornie, pełne detali otoczenia, miejscami zakrawające o fotorealizm (może trochę przesadzam, ale jest przepięknie), rozdzielczość 4k i tryb „High Frame Rate”. God of War Ragnarök w końcu pokaże na co stać obecną generację, jednak celowo nie użyto tutaj określenia 120 klatek na sekundę, bo gra aż tyle nie osiąga. Tryb wysokiej płynności ma odblokowane klatki, które na chwilę obecną oscylują w okolicy 80-90 fps’ów, co przy tej rozdzielczości i jakości grafiki uważam i tak za gigantyczne osiągnięcie developerów z Santa Monica Studio. Gwarantuję, że będzie to chwalone w większości recenzji. Jedyne moje zastrzeżenia to dość mocno rozjechany HDR, gdzie miejscami jest tak ciemno, że nic nie widać, albo tak jasno że na ekran aż wjeżdża mleko. Przykładowo poruszając się po jeziorze, gdy spojrzymy w dół wody, ekran cały się przyciemna, zaś gdy popatrzymy już normalnie na horyzont, momentalnie skacze do mega jasnego ustawienia. Dzieje się to raptem w kilku miejscach w grze i nie jest to nic czego przyszłe patche nie byłyby w stanie naprawić (przypominam, że gra nie miała jeszcze premiery).

To tylko wierzchołek góry lodowej co gra prezentuje.

Nie chce się zbytnio rozpisywać, bo to zostawiam sobie na oficjalną premierę gry, ale nie musicie się martwić o swoje pieniądze i możecie je śmiało inwestować w ten produkt, nie będziecie zawiedzeni. Piękna grafika, wysoki klatkaż, praktycznie brak loadingów (zostały sprytnie ukryte w przejściach pomiędzy światami), dobrze napisane postacie bohaterów jak i adwersarzy, historia trzymająca w napięciu, spore mapy, na których jest od groma rzeczy do szukania, a w miarę progresu tylko ich przybywa. Do końca roku nic lepszego już i tak się nie pojawi (chociaż trzymam mocno kciuku za Callisto Protocol), więc tym bardziej warto przemyśleć zakup. Ta gra zgarnie tytuł gry roku i będzie system sellerem. Z oceną chcę się wstrzymać, bo zobaczymy jak długo rzeczywiście gra zajmie, czy nie wjedzie monotonia oraz jak będzie wyglądał end-game, ale mimo wszystko jestem mega pozytywnie nastawiony i nie mogę się doczekać Waszych reakcji na niektóre wydarzenia.

Grę udostępnił wydawca.