Starfield – Recenzja

1 października 2023
1
0/5
Opis gry:

Starfield to naprawdę wielki tytuł. Dlatego też przy pisaniu wstępnej recenzji (TUTAJ) nie udało mi się sprawdzić wszystkich możliwości oferowanych przez najnowsze dzieło studia Bethesda Softworks. Ale jako gracz powiedzmy uzależniony od zbierania osiągnięć i pucharków miałem na tapecie dokładniejsze ogranie. Co prawda na dzień pisania tego tekstu calaka jeszcze nie posiadam, jednak zostało mi wyłącznie osiągnięcie za zdobycie 100 poziomu. I jest to związane w zasadzie ze znalezieniem czasu na grindowanie.

Czy zmieniła się moja opinia odnośnie finalnej oceny omawianego tytułu? Generalnie nie. Bo jednocześnie pojawiały się nowe ciekawe rzeczy oraz kolejne problemy co się skutecznie równoważyło. Uznanie należy się za opracowanie misji frakcyjnych. Teraz poznałem już dokładnie każdy z tych wątków i trzeba przyznać, że mają na siebie ciekawe i różnorodne pomysły. Szczególnie podobał mi się wątek pewnej knującej korporacji i działanie w jej szeregach. Niestety jednak nadal było mało alternatyw dla użycia różnych zdolności. Dało się w zasadzie zależnie od misji użyć jakiegoś hakowania, zakradnięcia lub drugą alternatywą było podejście siłowe. Trochę brakowało mi większych możliwości. Tym bardziej w tym wspominanym korporacyjnym wątku, bo jeśli nie rozwinęliśmy postaci pod kątem cichego włamywacza to był problem.

Duże miasta wyglądają naprawdę spoko.

Zawiodłem się na towarzyszach. Już wcześniej marudziłem, że nie bardzo ogarniają podstawowe czynności podczas towarzyszenia nam w podróży i to się nie zmieniło. Zdecydowanie brakowało też jakiegoś miernika naszych relacji z nimi, bo pojawiają się te informacje „typ lubi to”, „typ nie lubi tego”, ale zupełnie nic z tego nie wynika. Ewentualnie skrytykuje nas podczas rozmowy i tyle. Lata temu zdecydowanie lepiej zrobił to Dragon Age, gdzie różne relacje z towarzyszami mogły doprowadzić do ciekawych motywów. W dwójce też zależnie od tego, czy dana postać nas lubiła czy nie otrzymywała inne modyfikatory wynikające z tych relacji. Pojawiają się co prawa związane z nimi questy jeśli zacieśnimy relację i można doprowadzić do małżeństwa, ale liczył człowiek na coś więcej.

Solidny statek to podstawa.

Wraz z postępem gry poprawił się mój odbiór bitw kosmicznych. Jeśli zabierzemy się za rozbudowę statku dużo lepiej prowadzi się te potyczki. Nie ma w ów czas już takich zabaw w ganianego między asteroidami. Samoczynne działka i różne ulepszenia statku zmniejszają to uporczywe kręcenie kamerą by namierzyć cel. Najlepiej jak najszybciej rozbudować sobie statek. Poprawiła się też płynność w poruszaniu po planetach za sprawą specjalnej mocy pozwalającej wytwarzać tlen. Dalej czeka nas sporo nudnego drałowania na pieszo, ale przynajmniej można sprintować.

Niestety jednak im dłużej człowiek w grze siedział tym więcej błędów się pojawiało. Radzę często zapisywać grę. Najlepiej przed każdą misją. Bo może się zdarzyć, że coś się mocno zablokuje uniemożliwiając rozmowę, czy dotarcie w jakieś miejsce. Raz pojawił się błąd, który jakby zdublował mój statek i przesunął go o kawałek przez co obiekty na siebie nachodziły i nie można było otworzyć drzwi. Kilkukrotnie zdarzyło się, że ochrona lub ludność kilku osiedli paradowała w samej bieliźnie. A utykanie wszelkich postaci w obiektach jest na porządku dziennym. Najgorsze zaś były takie totalne zwiechy gry. Nawet przy tak banalnej czynności jak włączenie menu. I zdarzało mi się to wielokrotnie.

I trafiają się właśnie takie rzeczy jak strażnicy w samej bieliźnie…

Z osiągnięciami w zasadzie nie było problemów, acz wielka szkoda, że przy Starfieldzie nie działa śledzenie postępu w ich zdobywaniu. W grze możemy sobie odpalić statystyki, ale wypadałoby przy eksie Microsoftu dopracować jednak ten aspekt, by na Xboxie widział człowiek postęp w tych kumulacyjnych osiągnięciach. Wszystko jednak wpada bez problemów i nie ma nic do przeoczenia. Zdobycie 100 poziomu to jednak grind wybitnie nie pasujący do zawartości. Bowiem po zaliczeniu wszystkich misji głównych, frakcyjnych oraz tych nie-fedexowych pobocznych zdobędziemy coś ponad 50, więc druga połowa to żmudny grind. Sprawdzałem różne opcje na zdobywanie doświadczenia. Ciekawym jest założenie bazy i wytwarzanie przedmiotów, ale na konsoli się nie sprawdza. Wszystko dlatego, że bardzo powoli zapełnia się pasek wyboru ilości przedmiotów do wytworzenia. Nie rozumiem czemu. Wystarczyłoby dodać jedną opcję w stylu – max i można się by było bawić w handlarza z własną fabryką. Na chwile obecną najlepszą opcją okazuje się założenie farmy zwierząt na planecie z wysokim poziomem. Spawnują się tam w nieskończoność, a my możemy je szybko ubijać.

Przy calakowaniu spędzimy trochę czasu na zbieraniu surowców, ale to i tak nic w porównaniu z 100 poziomem.

Warto oczywiście wspomnieć o głównym wątku. Z jednej strony ogólny koncept jest ciekawy, acz z drugiej mamy do czynienia z dziwacznym mambo-dżambo w stylu filmu Interstellar. I nie każdemu będzie to pasować. Ogólnie ukończenie głównego wątku ma dość spore konsekwencje, bo automatycznie przerzuca nas do czegoś w stylu NG+. Wiążą się z tym ciekawe motywy, acz fakt, iż tracimy nasze statki oraz cały dobytek to bolesny cios. Rozumiem fabularne wyjaśnienie dlaczego tak się dzieje, acz osobiście z tego względu wolałem wczytać zapis sprzed tego przełomowego punktu i grać sobie na etapie przed finalną misją.

Tak więc ostatecznie Starfield w mojej opinii wychodzi na ten sam poziom, co we wstępnej recenzji, jeśli miałbym znowu oceniać ten tytuł. Są nowe plusy, ale są i nowe minusy. Nie jest to tytuł, dla którego kupowałbym konsolę posiadając tylko PlayStation. Mając jednak Xboxa warto sobie tam za jakiś czas sprawdzić. Mimo ogólnej toporności oraz wad ta kosmiczna przygoda potrafi wciągnąć. Wiele błędów może też zostać naprawionych w aktualizacjach. No i pozostaje też kwestia ogólnego rozwoju tej gry pod kątem różnych dodatków.

Grę udostępnił wydawca.

Podsumowanie

Zalety

Wady