Witajcie w Marwen – wydanie Blu-ray – Opinia

5 października 2019
0

Depresja to temat dosyć często poruszany w Hollywood. Nic w tym dziwnego – przecież to choroba cywilizacyjna naszych czasów, a z dnia na dzień staję się coraz większym problemem. Filmów było sporo, ale większość z nich opiera się albo na genezie problemu, albo samym stadium przechodzenia przez ciężki okres. „Witajcie w Marwen” to historia Marka Hogancampa – człowieka, który po brutalnym ataku budzi się w zupełnie obcym mu świecie. Mężczyzna traci pamięć i nie zapowiada się na to, by ją odzyskał, jednak krok po kroku tworzy swój fantastyczny świat, w którym próbuje odnaleźć siebie i zaszczepić w sercu szczęście. Wszystko burzy się jak domek z kart, gdy do domu po drugiej stronie ulicy wprowadza się sąsiadka, która chcąc nie chcąc diametralnie zmieni dotychczasowe poczynania naszego bohatera.

Cały wątek lalek zwalił mnie z nóg. Od pierwszej sceny wszystko wygląda tak baśniowo, że po prostu z miejsca to kupiłam. Hogancampowi towarzyszą kobiety, które mają dosyć duży wpływ na jego życie i to właśnie one zostają bohaterkami małego świata, pomagając Markowi przetrwać trudne chwile. Wyobraźnia bohatera odnawia jego ducha i krok po kroku pozwala zapominać o przeszłości. Jednak życie codzienne jest pełne impulsów, które nie działają na korzyść mężczyzny. Niemniej historie małych przyjaciół są tak świetne i zabawne, że nie dziwie się, iż pozwalają oderwać się od rzeczywistości.

Nie ma aktora, który by pasował do tej roli bardziej niż Steve Carell. Ze średniego komika „wyrósł” na jednego z najlepszych dramatycznych aktorów i z każdym występem potwierdza, że jest po prostu wielki. Tutaj nie miał łatwego zadania do wykonania, a poradził sobie z ciężkim tematem świetnie i w sumie trochę szkoda, że Akademia nie doceniła tego występu. Widać ból, niepewność, radość – kiedy trzeba – ale przede wszystkim jest to na tyle subtelne, że widz zatraca się w tej historii. Carellowi towarzyszy na ekranie Leslie Mann, która moim skromnym zdaniem jest niewykorzystaną osóbką w Hollywood. Swoim występem potwierdza, że poważne kino jest w jej zasięgu i mam szczerą nadzieję, że teraz coraz częściej będzie otrzymywać podobne role. Oprócz tego duetu pojawiają się również takie osobistości jak: Diane Kruger, Merritt Wever, Janelle Monáe czy Gwendoline Christie, która wprowadza minimalny wątek komediowy, ale jest na tyle uroczy, że zostaje w głowie długo po zakończeniu seansu.

Chociaż film zaliczam do udanych, to niestety wkradło się kilka problemów z tempem. Na początku zostajemy wciągnięci w sam środek wojennej scenki, która nie powiem – skradła moje serce. Następne pół godziny siedziałam wlepiona w ekran i w pewnym momencie wszystko po prostu siadło i straciłam zaangażowanie, na jakie szczerze zasługuje ten film. Z utęsknieniem czekałam na sceny miniaturowego świata, ponieważ to, co się działo w normalnym rozmiarze, niemiłosiernie się ciągnęło.

„Witajcie w Marwen” to zdecydowanie jeden z moich ulubionych filmów roku. Przepiękna, ale i zarazem smutna opowieść o tym, jak wyimaginowany świat to często jedyna droga ucieczki od problemów życia codziennego. Wszystko owinięto w tak unikalny pomysł, który śledzi się z wielkim zaciekawieniem, że nie sposób nie polubić tej produkcji. Chociaż film cierpi na wiele niepotrzebnych dłużyzn, przez co traci tempo w połowie, tak z czystym sumieniem mogę polecić ten film każdemu, kto chociaż trochę interesuje się kinem.

 

WYDANIE:

Filmostrada, jak zwykle z resztą, dostarcza najładniejsze i najbardziej dopracowane wydanie pod względem wizualnym. Oczywiście pudełko zostało wzbogacone o slipcover, który jest odwzorowanie okładki 1:1. Z przodu znajdziemy dwójkę głównych bohaterów, tytuł oraz dopisek o reżyserze i głównym aktorze. Bok jest skromny, trochę kiepsko wyróżnia się wśród innych, ponieważ czcionka w żółtym kolorze trochę się rozmywa. Z tyłu poukładana kompozycja, złożona z 4 zdjęć z filmu, opisu i specyfikacji wydania. Format 2.39:1 mam wrażenie został w pełni wykorzystany. Sceny w prawdziwym świecie mam wrażenie wyglądają trochę gorzej niż te generowane cyfrowo – nie podoba mi się ten szarawy filtr rzucony na teraźniejszość. Nie zmienia to faktu, że wydania od Roberta Zemeckisa zawsze stoją na wysokim poziomie.  Szkoda, że nie pokuszono się o siedmiokanałowy dźwięk, ale nie można mieć wszystkiego. 🙂

Dodatków za dużo nie ma, ale są dosyć treściwe i na szczęście całość została spolszczona w postaci napisów. Na płycie umieszczono kilka scen, które nie znalazły się w finalnej wersji filmu. Jednak najbardziej interesującym materiałem jest tworzenie samego świata lalek i tamtejszych bohaterów. Szkoda, że nie pokuszono się o komentarz reżysera, bo chętnie dowiedziałabym się więcej faktów o samej produkcji i procesie jej kręcenia.

 

SPECYFIKACJA WYDANIA „WITAJCIE W MARWEN”:

Czas trwania: 116 minut
Obraz: 1080 High Definition ; 23.98PsF ; 16×9 ; 2.39:1
Dźwięk:

Dolby True HD 5.1: angielski

Dolby Digital 5.1: czeski, polski (lektor), rosyjski, węgierski

Napisy angielskie, bułgarskie, chorwackie, czeskie, estońskie, litewskie, łotewskie, polskie, rosyjskie, rumuńskie, słoweńskie, węgierskie
Menu: j. angielski
EAN: 5902115608827
Dystrybucja: Filmostrada

 

LISTA DODATKÓW:

  • Usunięte sceny / Deleted scenes – 00:11:11 – Kilka momentów wyciętych z filmu:
    • Hogie walczy z Nazistami / Hogie fights the Nazis
    • Benz reassembles / Benz składa się z powrotem
    • Imbryki / Tea pots
    • Mały Hogie zaskakuje Marka / Little Hogie startles Mark
    • Mark zaskakuje Deję / Mark startles Deja
    • Latający jeep / Flying jeep
    • Demaryius znajduje Marka na spacerze / Demaryius finds Mark walking
    • Mark znowu wpada na Kurta / Mark runs into Kurt again
  • Mieszkańcy Marwen / Marwen’s citizens – 00:03:51 – Omówienie obsady, którą niejeden reżyser chciałby obsadzić w swoim filmie.
  • Reżyser wizjoner / A visionary director – 00:04:53 – Reżyser wielkim artystą jest.
  • Budowanie Marwen / Building Marwen – 00:04:03 – Jak budowano miasteczko Marwen i ich bohaterów.
  • Żywe lalki / Living dolls – 00:04:02 – Przenoszenie życia na świat lalek.